Zakończenie fragmentu księgi proroka Amosa brzmi: Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków. Właściwie, to należałoby powiedzieć: Nie zapomnę nigdy wszystkich ich złych uczynków. To, o czym mówi prorok wcale nie jest cnotą, lecz przestępstwem i grzechem.
Amos jest prorokiem działającym pod rządami króla Jeroboama II, czyli około połowy VIII w. a Chr. Wprawdzie od blisko stu lat nie ma już jednego wielkiego królestwa Dawida i Salomona, ale Królestw Izraela ze stolicą w Samarii przeżywa właśnie swój złoty okres rozwoju. Królestwo Północne rozkwita ekonomicznie i bogaci się w sposób błyskawiczny. Wszystkim żyje się lepiej, wszyscy są bardziej szczęśliwi. Jednak to tylko pozory. Amos, który przybywa z Królestwa Judy, z południa, jest bacznym obserwatorem zmian społecznych: patrzy na nie z zewnątrz, jako obiektywny obserwator. Rzeczywistość nie jest aż tak cudowna.
Bogaci się bogacą, to prawda. Czynią to jednak w skutek zubożenia reszty, a zwłaszcza najuboższych. To, co dla jednych jest sukcesem, dla innych jest całkowitą porażką. Biedni, aby jakoś uniknąć głodu lub zamarznięcia, sprzedają się w niewolę. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów. Oczywiście, istnieją sądy, w których można dochodzić swoich praw. Przestały one już spełniać swoją rolę. Wyrok każdego procesu można przewidzieć: zawsze wygrywają bogaci, którzy przekupują sędziów. Zatem prorok zupełnie inaczej postrzega sytuację swoich rodaków z Królestw Północnego: bogactwo sprzyja naruszaniu Bożego prawa.
Wystąpienie proroka wydaje się koncentrować na dwóch płaszczyznach. Pierwszą stanowią fakty: Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże, i kiedy szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? Dzień nowiu księżyca i dzień szabatu były dniami świątecznymi. W związku z tym nie tylko były wolne od pracy, ale przede wszystkim miały dawać możliwość spotkania z Bogiem. Dzień święty jest dniem Pańskim. Tymczasem wszyscy myślą tylko o jednym: kiedy minie taki dzień, aby móc dalej handlować i dalej zdobywać pieniądze. I to jak! A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Handel opiera się na fałszerstwie: mniejsze porcje, cięższe odważniki, a do tego jakość produktów bardzo, bardzo słaba (plewy pszeniczne będziemy sprzedawać). Wszystko oparte jeszcze o źle wyważone wagi. Być może w tej wadze należy widzieć symbol braku sprawiedliwość, która szarzy się w cały kraju. Tym gorsza zatem okazuje się sytuacja społeczeństwa.
Druga płaszczyzna prorockiej wypowiedzi to wyrok: Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków. Wcale nie chodzi o to, że Bóg nie może przebaczyć człowiekowi jego złego postępowania i powstrzymać swoje miłosierdzie. Bóg może to uczynić, tylko człowiek musi wpierw zwrócić się do Niego. A to stanowi problem. Choć Królestwo Izraela się bogaci, to jest także świadkiem szerzącej się idolatrii. Nowym bożkiem staje się pieniądz. On jest potężny; on jest wszechmocny; on gwarantuje dobrobyt i szczęście. Dlatego Amos zdecydowanie reaguje. Pieniądze nie są celem, lecz środkiem do osiągnięcia celu. Nie chodzi o to, aby się ich pozbywać lub w ogóle nie mieć. Raczej ważniejsze jest robienie z nich dobrego użytku.
Cała sytuacja w jakiej znalazł się Amos, mimo upływy wieków, pozostaje aktualna. Jaka dyskusja przetaczała się przez kraj, kiedy likwidowano pracujące niedziele. Podkreślano, że nas nie stać; że to będzie złe dla gospodarki; że wzrośnie bezrobocie. A do tego, chyba oczywiste dla wszystkich triki z promocjami: ceny większe lub równe niż przed obniżką, albo zmodyfikowane opakowanie (większe, choć z mniejszą ilością produktu). Krótko mówiąc: żyjemy w czasach, kiedy gonimy za pieniędzmi. Staliśmy się niewolnikami pieniądza. Dlatego jednym z motywów biblijnego szabatu (a dla chrześcijan niedzieli) było zatrzymanie wszystkiego i zwrócenie myśli i serca do Boga. Dzień Pański wyrywa człowieka z niewoli doczesności i zwraca ku Bogu. Tego chciał Amos w swoim prorockim przepowiadaniu.
Ten kontekst jest idealnym dopasowaniem do przesłania z Ewangelii. Komu tak naprawdę służymy: Panu Bogu czy mamonie?